Komentatorzy rynku usług prawnych zazwyczaj nie zapominają o studentach prawa. W większości ich publikacji dominuje czarnowidztwo i straszenie. Można to zamknąć w haśle: „Nie wybierajcie naszych zawodów, bo czeka was niechybna katastrofa!” – pisze w „Rzeczpospolitej” Dziekan Rady OIRP w Warszawie Włodzimierz Chróścik.
Piszący te słowa nie jest tu bez winy. Kilkakrotnie już pokusiłem się o artykuły czy felietony, w których wskazywałem, że rynek usług prawnych jest przesycony i aby na nim zaistnieć, trzeba prezentować doprawdy olimpijską formę.
Niektórzy z nas (tym razem to nie ja…) głoszą także, że poziom dzisiejszych studentów lub świeżo upieczonych absolwentów wydziałów prawa jest mizerny, że nie wiedzą, czego chcą, że brak im wiary we własne siły itd. Z takimi uogólnieniami akurat fundamentalnie się nie zgadzam. Tu widać konflikt pokoleń, który w takich zawodach jak nasze jest chyba nąjwyraźniejszy. Dawny etos pracy, przyzwyczajenia czy model prowadzenia kancelarii nie znajdują bowiem uznania w oczach młodych ludzi. Oni chcą czegoś więcej, czegoś innego. Szukają swoich dróg do spełnienia marzeń i zaspokojenia aspiracji. A są one często rozbieżne z tymi, które były wzorcem dla starszych pokoleń. Obrazują to doskonale wyniki międzynarodowych badań socjologicznych przeprowadzonych wśród prawników.
>>> Relacja i galeria z targów